piątek, 31 sierpnia 2012

Od Czaka


Nie za ciekawe rzeczy się u nas porobiły. Po 6 dniach poszedłem do Mack'a.
-Cześć-powiedziałem .
-Hej-odpowiedział i po tym weszłem do jego jaskini.
-Jak się trzymasz.
-Nie za najlepiej- powiedział, widać że był przygnębiony.
Zobaczyłem małą kuleczkę na łóżku.
-Valixy?
Pokiwał głową. Podeszłem do niej.
-Jaka malutka, śliczna.
-Dzięki.
-Ej nie załamuj się jutro już będzie tutaj. Wiesz co powinieneś pomyśleć nad wyrzuceniem Soht'a z watahy. Za co co zrobił...-zazgrzytałem zębami.

(dokończ Mack)
dokończysz ?

środa, 29 sierpnia 2012

Od Mack'a-C.D historii Chanel

Z jednej strony cieszyłem się bo Valixy wyszła w tego z kilkoma obtarciami i siniakami, a z drugie bardzo mi szkoda mojej kochanej Chanel...Nie wiem jakie 'zabawy' on dla niej wymyśli.No cóż na pewno to dla niej nie będzie 'zabawa' lecz tortury.Lecz gdy zobaczyłem że Valixy nawet kazał Chanel wziąść, jakby nie miała dużo obowiązków.To będzie najgorszy tydzień jaki dotychczas przeżyłem, dla Chanel równierz..Ale postanowiłem odebrać chociarz Valixy.Wparowałem do 'ich' jaskini' na drugi dzień.
-Soht-powiedziałem twardo-nie zapominaj że ja wciąż jestem alfą.Oddaj mi Valixy!
-Tego szczeniaka?!On tylko przysparza kłopotów.Weź go sobie-powiedział po czym rzucił mi Valixy jak szmatę.Uspokoiłem Valixy,po czym podbiegłem do Chanel i ją wspierająco przytuliłem.Soht'owi nie chciało już się robić o to afery tylko chamsko wyprosił.Tak, tylko.Po czym jak wyszedłem znów usłyszałem jęki Chanel...aż mnie w sercu ścisneło...
Minęło już 6 dni.Gdy Soht tylko wychodził ja podrzucałem Chanel smakołyki.Gdy miałem iść spać ostatniej nocy bez Chanel i ja i Valixy mieliśmy problemy z zaśnięciem.Wreszcie rano.



<C.D.N Chanel?>

wtorek, 28 sierpnia 2012

Uwaga : D

Od Dziś 28.08.2012 roku możecie wysyłać do mnie opowiadania na login szogun22 .

Dzięki .

Od Chanel-C.D historii Mack'a

Cała zapłakana ze łzami i bez słowa podeszłam do Soht 'a . Ostatni raz spojrzałam na Mack , i powiedziałam mu telepatycznie . - Kochan Valixy i zrobie dla niej wszystko .

Podeszłam do Soht 'a , ten rzucił mi Val do łap jak nędzną zabawkę i podszedł do Mack .
- I teraz to ja przez ten tydzień władam Watahą ,od teraz ja jestem Alfą .
- C.. - Chciał mu dogadać Mack gdy Soht powiedział :
- Albo wasza nędzna kruszynka znajdzie się poćwiartowana na tych kamieniach . Zrozumiano . .. Chanel ! - Zawołał mnie jak pokojówke .
- Już idę ! - Wykrzyknęłam .
- Weź ze sobą dziecko . - Rozkazał .
I dopowiedział :
- Masz to jutro ogłosić na skale narad , że zostaje Alfą .
- Nie mam najmniejszego zamiaru tobie ... - Wykrzyknął Mack i zaczął padać ulewny deszcz.
- Tak , na pewno Mack to zrobi . - Powiedziałam słusznie zagłuszając Macka .
- Mam nadzieję , dalej ruszaj się Chanel . Mamy coś do zrobienia w jaskini . - Rzekł Soht 's śmiejąc się szyderczo .

Mack w pewnej chwili nie wiedział co robić . Ja podążałam z mała kruszynką za Soht; em . Przez całą drogę nic nikt nie mówił , słychać było jedynie tupot spadających kropel na suchą glebę .

Gdy dotarliśmy na miejsce jego jaskini , natychmiast zamknął drzwi i rzucił mną i Val o łóżko . Valixy gdzieś się poturlała . Ja ciągle krzyczałam
- Puść mnie !
- Będziemy mieli dzieci , czy ci się to podoba czy nie !
- ZOstaw mnie idioto ! - Krzyczałam głośniej .
Nie było rady . .... Nie mogłam się wyrwać z jego uścisku .

C.D.N - Mack ?

Od Mack'a C.D historii Chanel

Przepaść z której Soht planuje zrzucić Valixy
-Zostaw ją!Ona nie jest Ci nic winna!-krzyknąłem i rzuciłem się na Soht'a.Walczyliśmy tak nie długo.Przytrzymałem go przy podłodze-Jeszcze raz mnie zdenerwujesz to zapłacisz...wiesz czym...
Soht uciekł z piskiem z jaskini.Zupełnie zapomniałem o Valixy.
Uploaded with ImageShack.us
-Chanel, gdzie Valixy!?
-Nie wiem-powiedziała zmartwiona.Zaczeliśmy nerwowo przeszukiwać jaskinię.Po 30 sekundach nerwowego szukania przez myśl przeleciał mi najczarniejszy scenariusz.
-SOHT!!!-krzyknąłem i wybiegłem z jaskini.Zacząłem biegnąć po śladach w śniegu.Nagle zobaczyłem Sohta stojącego na urwisku z Valixy w łapach.Załważył mnie więc zaczął mówić:
-Ooo...witam Cię ponownie Mack -za mną przybiegła Chanel-teraz to lepiej być nie mogło-wyszeptał scenicznie strasznym głosem.
-Zostaw ją!-krzyknęła cała we łzach Chanel.
-Tak łatwo suko to nie jest w życiu-powiedział Soht trząsąc Valixy nad ledwo żyjącą ze strachu malutką Valixy (przypominam to noworodek nawet oczu dobrze nie otworzyła)-coś za coś.
-Czego chcesz?!!-krzyknęła Chanel.Widziałem w jej oczach chęć na na skoczenie na niego choć wiedziałem że wtedy Soht puści Val w przepaść,dlatego trzymałem Chanel.
-Będziesz na tydzień-zażądał-MOJA!Co ty na to?Tylko do moich usług będziesz moją podłwładną!Jak nie Powiedz ostatnie słowo do Valixy!
-Chanel-wyszeptałem tak że nie wiadomo co to miało znaczyć bo sam tego nie wiedziałem.



C.D.N=)Chanel

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Dzieci Vastry i Czaka dorosły!



Imię:Black
Wiek:2 lata
stanowisko: szpieg(uczy się od mamy)
Płeć:samiec
Umiejętności i cechy charakteru: włada cieniami,dzięki nim może się poruszać, steruje piorunami, nie da się mu czytać w myślach, jest odporny na czarę i klątwy, czyta w myślach,ma wizje, może stworzyć czarną dziurę, posiada zatrute kły.,tworzy kulę energi która powala przeciwnika,lata. Uzdolniony muzycznie, miły , Rozrabiaka , szalony , dowcipny , entuzjastyczny , pewny siebie , kocha rodziców , sympatyczny .
Uwielbia:Zabawe,noc, muzykę,cienie. wygłupy,dawcipy, tworzyć własną muzykę.
Nie znosi:jak siostry go malują, jam wszyscy uważają że jest poważny i straszny. Jak coś mu nie wychodzi. Rodzina:mama-Vastra,tata-Czak,rodzeństwo:Mey,Kim
Partner:szuka
Właściciel:Maliniaczka i bezimienna


Imię:Mey (czyt. Mej)
Wiek: 2 lata
Stanowisko: Lekarz
Umiejętności i cechy charakteru: panuje nad nocą (po mamie), umie biec z prędkością dźwięku (po tacie), panuje nad mrokiem i wodą, czytanie w myślach, telekineza, uzdrawianie, umie leczyć i sporządzać mikstury, miła , uprzejma , umie porządnie narozrabiać , zabawna , sympatyczna , czasami wrażliwa . inteligentna , szybka , mądra , sprawiedliwa,
Uwielbia: przygody, ładną pogodę, kąpać się w jeziorze, spędzać czas nad wodospadem
Nie znosi: nudy, kłótni, zła.
Rodzina:mama-Vastra,tata-Czak,rodzeństwo:Mey,Black
Partner: szuka
Właściciel: bezimienna i Maliniaczka


Imię:Kim
Wiek: 2 lata
Płeć:samica
stanowisko: przywódczyni polowań
Umiejętności i cechy charakteru: kontroluje śnieg i zjawiska pogodowe , lata, czyta w myślach. Ma moc wody, zamienia się w wode, parę wodną i lód. Tsunami wodne. Kule energii wodnej,oddycha pod wodą, uwiężić przeciwnika w bańce. Wrobić wodnego awatara i poruszać nim. Steruje wodą, szybko się uczy i dzięki temu zdobywa nowe moce. Uczy się mocy powietrza i ziemi. Miła ,odważna, nieśmiała, inteligentna, sprytna, umie się skradać, wymyśla strategie, zacięta wojowniczka, w razie potrzeby umie być przebiegła
Uwielbia:zabawy ,śmiech,muzykę,tańczyć,malować brata, polować, straszyć, żartować, czytać, doskonalić swoje zdolności, być w centrum uwagi, wykazywać się swoją wiedzą
Nie znosi:nudy, głupich żartów, kłamstw i zdrad, jak czegoś nie rozumie, jak ktoś się śmieje że tyle czyta
Rodzina:mama-Vastra,tata-Czak,rodzeństwo:Black,Kim
Partner:szuka
Właściciel:Maliniaczka i bezimienna

Od Alex'a c.d historii Isabelle



-Wybierzemy się na spacer?- spytałem.
-Dobrze, może nad wodospad- powiedziała z uśmiechem.
-Ok- odrzekłem uradowany.
Szliśmy przez piękny las. Nie mogłem przestac myśleć o Isabelle. Gdy ujrzałem wodospad, zacząłem się cieszyć, nawet nie wiem z czego. Zaczęłem biec, ale nie zauważyłem wielkiej kałuży błota. Nie zdąrzyłem wyhamować i sruuu! Jestem cały w błocie. Wilczyca zaczęła się śmiać. Wskakuję do rzeki. Muszę umyć się z błota. Czysty zaczynam nurkować i chlapać. Nagle prosto w moją głowę trafia wielka kula błota!
- Isabelle! - krzyczę z udawaną złością. Po chwili znów oberwałem. Wychodzę na brzeg, łapię wilczycę i z głośnym pluskiem wrzucam ją do wody. Po chwili wadera zaczyna we mnie chlapać. Z wielką radościa wskakuję do wody, ochlapując Isabelle.
- Ej! - woła wilczyca ze śmiechem.
Po chwili zostałem wciągnięty pod wodę, zaczęła się podwodna bitwa. Byłem taki szczęśliwy. Nie wiem co ona w sobie ma, że potrafi wykrzesać ze mnie tyle energii i szczęścia. Isabelle jest świetna!

<C.D.N Isabelle>

niedziela, 26 sierpnia 2012

Od Chanel-c.d historii Mack'a

Popatrzyłam na małą gdy przebudziła się i mocno mnie uścisnęła .
- Oh Valixy ! - Udobruchałam ją .

Po krótkim czasie gdy Val poszła smacznie spać poszłam z Mackiem na pogawędkę .
- Mack , ja tak nie mogę ! - Powiedziałam .
- W sensie ?- Zapytał Mack .
- Nie jestem gotowa , w końcu zdradziłam cię . Nie mogę się pogodzić z tą myślą , że wczorajszej nocy byłam u Soht 'a a dziś śpie u twojego
boku. - Odpowiedziałam schylając łeb .
- Chanel . - Wziął głęboki wdech . - Kocham cię , jesteś dla mnie najważniejszą osobą bez której nie mogę żyć , rozumiesz? - Potrząsnął mną by w końcu dotarło to do mnie.

" Nie ma to tamto , myśle tak samo jak on " . Bez chwili namysłu pocałowaliśmy się . Pocałunek był dość długi , gdy skończyliśmy przytuliłam się do niego i rzuciłam mu się na szyję . W pewnej chwili zza krzaków wyszła sylwetka basiora.
- Myślisz że tak szybko ze mną skończysz Chanel ? - Zapytał podchwytliwie .

Już wtedy wiedziałam że to wszystko , czyli - rozmowa , pocałunek itp . to on wszystko widział .
- Soht , to co było pomiędzy mną a to koniec ! - Wykrzyknęłam .
Mack wziął mnie za ramię by się zbyt mocno nie unosiłam, nie byłam na siłach ale miałam sumienie zaatakować Sohta .
- Pamiętaj co mi obiecałaś suko ! - Wykrzyknął i wręcz przeciwnie zamiast rzucić się na Mack rzucił się na mnie. Poczułam wbite zęby pomiędzy moim przełykiem a tchawicą . Nagle poczułam okropny ból i zemdlałam .

C.D.N - Mack !


Powrót!

Wróciłam i znów można pisać opowiadnia <3

Quzikova

sobota, 18 sierpnia 2012

Od Mack'a-c.d historii Chanel

-Oh,Chanel!Myślałem że już nigdy się nie obudzisz!-powiedziałem po wejściu do jaskini po czym rzuciłem się jej w ramiona.
-Urodziłam?!-spytała się i popatrzyła na Valixy wtuloną między nas
-Nie zaraz ci wszystko opowiem.Gdy tylko Cię zobaczyłem zostawiłem Aryannę i pobiegłem Cię szukać.Znalazłem tylko ciało bo gdyż była wichura zamarzłaś.Ledwo ale udało mi się cb zaciągnąć do jaskini.Otuliłem cię i poszłem nad dziką rzekę.Tam w wiklinowym koszyku znalazłem Valixy.
-Mack myślałam że już nigdy mi nie wybaczysz-powiedziała wzruszona i rzuciła mi się w ramiona.Tak naprawdę czy by mnie zdradziła czy byłby to ktokolwiek inny musiałem go zabrać z mrozu bo jestem Alhą i jestem odpowiedzialny za każdego wilka znajdującego się na naszym terenie.Ale i tak z nią to jest tak że nie potrafię żyć bez niej ani nie potrafię żyć z nią...dogadamy się.
-Kocham Cię-wyszeptałem.
-Ja Ciebie też-odpowiedziała ze łzami szczęścia w moich objęciach.
-Zatrzymamy Valixy?Wychowajmy ją jak własną córkę...
Chanel popatrzyła na Valixy śpiącą w sianie.
-Przecież jej nie zostawimy...gdy ona będzie próbować ssać mleko ode mnie mój organizm może zacznie wytwarzać pokarm...-powiedziałam nie odrywając wzroku od Valixy.Nagle Valixy zaczęła siewiercić.Śnił jej się koszmar.Obudziła się i podbiegłado Chanel krzycząc:
-Mama!!!
-Teraz myślę że nie mamy już wątpliwości...-powiedziałem i przytuliłem Val i Chanel.




<C.D Chanel>

Od Chanel-C.D historii Mack'a

Rano obudziłam się . Poczułam małe ciałko , było mokre i śliskie . Popatrzyłam na swój tułów i brzuch obok niego leżała mała wilczyca wtulona w moje futro . Po woli poderwałam się i chwilę popatrzyłam na wilczyce po czym sama byłam zaskoczona że jestem w swojej jaskini do której Mack wcześniej nie chciał mnie wpuścić .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~30 minut potem ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Do jamy wszedł zadowolony samiec . Popatrzyłam na niego , a on na mnie . Przez kilka dni sama nie wiedziałam co się działo miałam tymczasową śpiączkę .
- Urodziłam ?! - Spytałam cicho by nie obudzić małej .

C.D- Mack .

Rain zostaje wyrzucona

Rain zostaje wyrzucona z powodu nie pisania opowiadań
ŻEGNAMY RAIN

piątek, 17 sierpnia 2012

Od Mack'a-nowa historia

Po tym jak odłożyłam Chanel do jaskini rano poszedłem się wykąpać na dziką rzekę by się wyżyć.No w sumie rano to nie było bo to było 4.00.Podczas kąpieli zobaczyłem jakiś 'jęczący' koszyk płynący z nurtem.Z ciekawości chwyciłem go w szczęki i wyciągnąłem z trudem na brzeg.Z małą niepewnością otworzyłem.A tak było to śliczne stworzonko zamieszczone obok.Szczenię wilka zaczęło płakać jeszcze bardziej.Wziąłem je po czym przytuliłem.Ona wtuliła się we mnie jak w własnego ojca.
-Valixy- wyszeptałem po zobaczeniu malutkiego naszyjnika na jej szyi-już spokojnie.
Była noworodkiem.Zaniosłem ją do jaskini zająłem się po czym położyłem obok Chanel.Valixy wtuliła się w nią jak we własną matkę.Chanel także ją przytuliła instynktownie nie budząc się.



<CDN. jak ktoś chce niech dokończy szczególnie Chanel.>

wtorek, 14 sierpnia 2012

Od Anakina -cd historii Czaka

Przyszedłem do jaskini Vastry. Czak zajmował się nią, nie odezwałem się słowem. Podszedł do mnie Czak.
- Dzięki Anakin! - powiedział i położył łapę na moim karku.
- Przecież tylko przyniosłem Vastrę do ciebie! Nic więcej.
- Właśnie, ale po za tym zwabiłeś psy z dala od watahy. Dzięki.
- Nie ma za co. Ja tylko przyszłem zapytać co z Vastrą.
- Nie jest najlepiej. - powiedział smutno. - Co najmniej miesiąc leżenia w jaskini.
- Rozumiem. - powiedziałem cicho.
- A co się stało z twoim uchem? - spojżał na moje lewe, przestrzelone ucho.
- Przestrzelili mi je. Nic przyjemnego. No co poradzić. To idę.
- Jasne. Zapraszam ciebie i Anaję z dziećmi do nas.
- Przyjdziemy napewno! - powiedziałem kiedy wychodziłem.
Kiedy weszłem do jaskini zacząłem bawić się z dziećmi.

C. D. N.
<dokończy Anaja lub Czak>

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Uwaga!

Nie będzie mnie od 19-25 sierpnia więc szukam chwilowego moderatora chętni w komentarzach.Szoguna od razu mówię też nie będzie;[

Od Czaka

-Matko co ci się stało?- wykrzyknąłem.
-Nie można cię samą zostawić! Kochanie a co jeśli by cię z..zaa...zaaa- łzy napłynęły mi do oczu. Nawet nie mogłem tego wymówić.
Dzieci już spały w nowych kołyskach. Black w czarnej, Mey niebieskiej a Kim w zielonej. Nie chciałem krzyczeć by ich nie obudzić ale... Vastra już miała zabandażowane łapy. Miała złamane obie przednie łapy.
-Kto by wykarmił dzieci? Vastra pękło by mi serce, gdybyś odeszła!.
Moja żona miała smutną minę .
-Czak..ja... nie zdążyłam zareagować.
Patrzyłem na nią nic nie mówiąc.
-Zaskoczyli mnie ale i tak nic by mi się nie stało...
Podeszłem do niej i pocałowałem ją namiętnie.
-Niegdzie cię już teraz nie puszcze samą. A teraz mam ułatwione zadanie bo nie możesz teraz nigdzie się ruszać przez co najmniej miesiąc! Chyba że Chanel znajdzie coś co szybciej zagoi rany i zrośnie kości.
-Dasz radę? W domu i w stadzie, polowania, walki a w jaskini przygotowanie jedzenia i opieka dziećmi. Jak będę mogła to ci pomogę..
-Ciiii kochanie dam radę, a dziećmi będziemy się zajmować na zmianę, ale ja będę dłużej a ty będziesz je tylko karmiła i myła.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła?
-Szkoda że nie będziesz mogła zobaczyć dzieci Anaji. Wie, zaproszę ją tutaj.
-Jak się zgodzi. Dzieci się razem pobawią, naszę są tylko starsze o 2 dni -powiedziała

<dokończ Anakin, Anaji lub Vastra>

piątek, 10 sierpnia 2012

Od Anaji

Cały dzień spędziłam na nicnierobieniu. Anakin nie pozwolił mi się ruszać. :3 Nastał wieczór. Podczas malowania rysunków barwnikami z jagód i malin na ścianie przy której miało być legowisko dla dzieci, poczułam przeszywające całe ciało skurcz. Zawołałam do Anakina:
- Anakin! Dzieci...
- Kopią?
- Wychodzą!!!!!!!!
Szybko podbiegł do mnie i położył na łóżku.
- Idę po Chanel! - powiedział lecz przytrzymałam go.
- Żadnych lekarzy! - mówiłam słabo.
- To twoja pierwsza ciąża! Potrzebna ci pomoc!
- W czym? - zapytałam podchwytliwie.
Anakin chwilę się zastanowił. W końcu powiedział:
- Ale jeżeli będą jakieś trudności idę po Chanel.
Po 2 godzinach zaczął wychodzić pierwszy wilczek. Przy drugim były trudności. Anakin zawołał Chanel. Co chwilę przez drzwi jaskini zaglądały ciekawskie wilki. Nim się spostrzegłam była już druga na ranem. Urodziły się już 3 szczeniaki. Później urodził się czwarty.
- Mamy najwięcej szczeniąt w miocie w watasze. - mówiłam do Anakina słabym głosem. Myślałam że te cierpienie już się skończyło kiedy właśnie do wyjścia na świat zaczął szykować się następny.
- Pięć?! - powiedzeliśmy razem.
Zbliżał się świt. Anakin gorąco podziękował Chanel kiedy wychodziła. Kiedy szczeniaki jadły swój pierwszy posiłek ja ze zmęczenia usnęłam. Rano przychodziło do nas dużo gości chcących zobaczyć nowych członków watahy.

Nowy regulamin

Witam!Proszę zapoznać się z nowym regulaminem na stronie 'Regulamin'.Regulamin obowiązuje wszystkich członków bez wyjątku.Jeśli masz propozycję dotyczące zmiany regulaminu pisz w komentarzach na stronie z regulaminem.



Od Isabelle

Pewnego dnia wstałam rano i chciałam wyjść pooddychać świeżym powietrzem, kiedy zobaczyłam Alexa, podbiegłam do niego;
- Hej!... - próbowałam go zauroczyć
- H-hej.. - opowiedział
- Co tam u ciebie? - próbowałam go poderwać
- Wiesz co, dobrze, z reguły to nawet super
- No, fajnie
<Alex, dokończ>

C. D. historii Vastry


Usłyszałem strzały. Super wzrokiem dojżałem Vastrę. Pobiegłem w jej kierunku. Próbowałem ją podnieść. Nagle usłyszałem szczekanie. Zanosłem Vastrę do Czaka. Pobiegłem za granię watahy. "Nie mogę pozwolić aby kłusownicy znaleźli watahę!" - pomyślałem. Nagle zza moich pleców "wyrosły" 4 gończe psy. Uciekałem coraz dalej od watahy. Psy były jednak bardzo szybkie i ledwo utrzymywałem dystans. Nagle jeden pies złapał mnie za tylną łapę. Upadłem. Rzuciły się na mnie. Z trudem odpierałem ataki. Psy były silniejsze ode mnie. Mogłem tylko zadawać im małe rany. Na szczęście 2 szłabsze psy uciekły. Ostatkiem sił zabiłem jednego a ostatni uciekł. Nagle strzał ze strzelby przebił mi ucho.
C. D. N.
< niech ktoś dokończy>

czwartek, 9 sierpnia 2012

UWAGA!!!

Od 8.08.2012 do niedzieli mnie nie będzie!!!Nie będę miała zbyt dobrego kontaktu z netem więc opowidań wstawiać nie będę.Nie mam zbyt dobrego kompa ale opowidania ślijcie do szogun22.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Od Vastry




Wstałam gdy Czak przynosił kawałki drewna do jaskini.
-Czak co robisz?- spytałam przecierając oczy.
-Postanowiłem, że zrobię kołyski dla maluchów- odrzekł dumny z siebie.
-Dobrze, to ty dziś popilnuj maluchów, a ja pójdę na polowanie.
Po tych słowach, jak najprędzej popędziłam na łowy. Wbiegłam do lasu. Na pobliskiej łące, którą teraz pokrywał śnieg zobaczyłam stadko saren.
-Największa z nich powinna starczyć na cały dzień- pomyślałam oblizując się.
Zaczaiłam się w krzakach, czekając na odpowiedni moment. Skradałam się cicho do ofiary, lecz gdy miałam skoczyć rozległ się strzał i sarny zaczęły uciekać w popłochu. Nie chciałam przegapić takiej okazji, więc rzuciłam się za sarną. Wybiegłam poza tereny watahy. W jednej chwili rozległ się huk, a ja padłam. Po chwili zobaczyłam, że kula pistoletu przeleciała na wylot przez moją lewą przednią łapę, łamiąc mi kość i uszkadzając skórę i ścięgna, a potem utkwiła w mojej prawej przedniej łapie, także łamiąc mi łapę. Na kilka minut straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam gruby facet ze strzelbą, niósł mnie do samochodu. Zacisnęłam szczęki na jego ręce, po czym puścił mnie. Krew sączyła się z moich obu łap, zostawiając ślady na śniegu. Nagle moim oczom ukazał się wilk na skale, który wył. Człowiek odwrócił się w tamtym kierunku, a ja miałam czas na przeteleportowanie się. Ostatkiem sił przeteleportowałam się na plac główny watahy. Straciłam bardzo dużo krwi. Z wycieńczenia zemdlałam.
C.D.N
<niech ktoś dokończy>

Od Anaji



Obudziłam się przed Anakinem. Wyjżałam z nory i zobaczyłam... śnieg!!!!!!!!! Tak długo na niego czekałam! Wyparowałam z nory i zaczełam tażać się w białym puchu. Wszyscy jeszcze spali więc nie było na dworze żadnych śladów łap. Nagle wpadł mi do głowy potworny pomysł. Zaczaiłam się do jaskini. Anakin nadal spał. Nagle przywitała go zimna śniegowa kulka w plecy. Skoczył na równe nogi cały najeżony z zaskoczenia. Nagle usłyszał z wejścia mój nieprzerwany rechot. Ze śmiechu powaliłam się na plecy. Nawet nie zauważyłam jak mój mąż skoczył nade mną a kiedy wstałam dostałam kulkę w plecy. Zaczęliśmy prawdziwą wojnę na śnieżki. Ktoś mógłby uznać nas za parę wariatów jednak nas to nie obchodziło. Anakin niezwykle uważał aby nie trafić mi w brzuch lub w głowę.
- W małżeństwie trzeba też się trochę pobawić a nie tylko całować i uściskiwać! - mówiłam nie przerywając rzucać kulami.
- Masz rację. - przyznał Ani i rzucił śnieżką która przeleciała mi pomiędzy uszami.
Później poszliśmy na jeziorko. Całe było pokryte lodem. Bez namysłu wskoczyłam na lodowisko. Nie mogłam utrzymać równowagi i po chwili leżałam na lodzie z łapami rozłożonymi na wszystkie strony. Zaczełam się śmiać. Na lód wskoczył Anakin. Jeżdzenie na lodzie wychodziło mu o wiele lepiej niż mi. Pomógł mi wstać i nauczył utrzymywać się na lodzie. Nad jezirko poszliśmy o 07: 10 a do domu wróciliśmy o 11: 30.
- Odwiedźmy Vastrę i Czaka. - zaproponowałam
- Nie przeszkadzajmy im.
- Chodźmy! - uparłam się i pociągnełam go.
Kiedy weszliśmy:
- Cześć! Można na chwilkę? - zapytałam.
- Oczywiście. - powiedziała Vastra z uśmiechem.
Weszłam do środka, a Anakin powolnym krokiem za mną. Nagle ujżałam śliczne 3 puchate kuleczki. Vasta podała mi jedną. Przytulałam ją i głaskłam. Raz liznełam ją po nosku.
- Jak się nazywają? - zapytałam
- Ta krórą trzymasz to May. Pozostałe to Black i Kim.
Podałam małą Anakinowi. Wziął ją niechętnie ale potem zauroczyła go.
- Pomyśleć, że i my będziemy takie mieć! - popatrzył się na mnie z uśmiechem.
Trochę jeszcze pogadaliśmy a potem nie chcieliśmy dalej przeszkadzać i wyszliśmy.

C. D. N.
<niech ktoś dokończy>

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Od Mack'a-c.d histori Chanel i Aryanny

Gdy odprowadzałem Aryannę zobaczyłem znajomą sylwetkę w oddali, która spojrzała na mnie i uciekła.Nagle zobaczyłem, że Aryanna próbuje mnie pocałować.W pierwszym momencie też chciałem ale odwróciłem się.
-Wybacz Aryanna,jesteś wspaniałą samicą,na pewno znajdziesz odpowiedniego samca,ale ja nim raczej nie będę.Ja chyba wciąż kocham Chanel.A ona właśnie tam ucieka!Rozumiesz mnie?
-Tak..leć-odpowiedziała zasmucona ze współczuciem.
Pędziłem jak wiatr a nawet szybciej.Wiatr wiał mi śniegiem, bo była właśnie sroga zima.
Chanel!Chanel! krzyczałem.Nagle zobaczyłem jej ciało leżące pawie zasypane śniegiem.
-Chanel!Słyszysz mnie?
Nie reagowała, ale wciąz oddychała.Zaniosłem ją do jaskini.Sam ledwo nie położyłem się na tym śniegu...Gdy dotarłem do jaskini położyłem ją na posłaniu i przykryłem drugą warstwą.

_________________________RANO__________________________

Popatrzyłem na Chanel.Spała.Miałem nadzieję że się wybudzi.Nagle zaczęła coś jęczeć w stylu
Czy to już raj?


C.d Chanel 

Od Chanel

Czak i Vastra zaprosili mnie na kolacje. Z powodu tego że Vastra się oszczeniła byłam skłonna nie psuć uroczej atmosfery i zgodziłam się na przybycie , jednak po dłuższym namyśle stwierdziłam że niech nacieszą swoim szczęściem i odmówiłam . Myślę że nie byli zbytnio zawiedzeni ... Od tego czasu nocuje na najwyższym drzewie samotnie . Kilka dni temu .... Mack zostawił mnie . Wszyscy myślą że ja zawiniłam  ... Nikt nie rozumie ? On mnie zahipnotyzował , a moje humorki zostawiam wyłącznie sobie . Tak .. wiem , Mack wiedział że mam taki charakter ale chyba go do końca nie pojął . Rozstaliśmy się ...

Nadeszła zimna noc , temperatura nie była skora dla mnie tego wieczoru . Trzęsłam się z zimna ale nie będę buszować po lesie by się rozgrzać . Aczkolwiek całą noc myślałam bez zmrużenia oka - Po co jestem komuś potrzebna jeżeli nikt mnie nie potrzebuje . Widziałam Macka biegnącego w las - myślałam że to spotkanie . I tak się stało ! Mack wrócił z ... Aryann 'ią ! Kompletna porażka jak on mógł , albo ... Ja czegoś nie wiem . Po co mieszam się w jego sprawy , ma ważniejsze jest Alfą ! Teraz wiem co zrobić , zostałam wygnana czułam to . Spakowałam się i zostawiłam krótki list pożegnalny i kilka nie miłych słów o Soht ; cie . Nie mam sił , po co żyć jak nie ma dla kogo .

Kilka godzin potem podążałam ścieżkami i przekroczyłam obszar Watahy . Żegnajcie może wrócę ...

Od Mack'a -C.D historii Aryanny

Gdy spałem coś mnie obudziło, zobaczyłem że jeden z członków watahy wychodzi z jaskini.Jako alfa powinienem dopilnować bezpieczeństwa stada.Była to Aryanna.Nagle zobaczyłem sylwetkę człowieka i schowałem się krzakach.Chciałem krzyknąć do Aryanny by się schowała ale było za późno.Złapali ją!
Gdy wsadzili ją do klatki i odeszli [no że ludzie] podeszłem.
-Spokojnie Aryanna pomogę ci!!-uspokajałem ją
-Pomóż mi-wyszeptała
Kopnęłem w klatkę w wielkim impetem.Klatka sie przewróciła i Aryanna była wolna.Razem uwolniliśmy resztę wilków [...].


<Aryanna cd>

Od Aryanny

Niełatwo jest być nowym . Nikt mnie nie zna , czuje się taka jakaś samotna i .. niechciana . Miałam jame w której siedziałam samotnie całymi dniami odcięta od codzienności . Sama nie wiem co mnie podkusiło aby wybrać się do lasu akurat tego dnia .
Był wieczór , po cichu wyszłam z jaskini i przedzierałam się do celu. Czułam nieznajome zapachy ale prułam do przodu gdy nagle huk , zamazany obraz i upadek po czym utrata świadomości .Obudziłam się rankiem w klatce obok innych wilków ze strachu nie mogłam się ruszyć .Dawno z nikim nie rozmawiałam wiec byłam cicho jak mysz pod miotłą Skuliłam się i próbowałam zapaść w sen .
-Ktoś ci język uciął -pytali mnie co chwile ale ja nic nie odpowiadałam . w końcu ich uwagi stały się dla mnie już niesłyszalne skupiłam się na istotach innych niż my - ludziach . Jeden z nich patrzył się na mnie caly dzień . Podobno < jak słyszałam od innych > to rzeź wilków przede wszystkim nielegalna .Postanowiłam przeczekać swoją smierć w milczeniu , bez skowytów . co kilka godzin znikały wilki i już nie wracały niedługo nadejdzie moja kolej . . .

CDN
cd. kto chce .

Od Czaka-Jestem tatą



Gdy pożegnaliśmy się z Chanel. Nie mogłem się napatrzeć na maluchy. Były słodkie. Z wrażenia usiadłem.Zapanowała cisza.
-Czak coś się stało?- przerwała ciszę Vastra
-Tak…- powiedziałam cicho.
Vastra spojrzała na mnie z pytaniem w oczach.
-Nie mogę uwierzyć…. Że jestem tatą.
I przytuliłem wszystkie maluchy na raz.
-Dobrze wiedzieć że się cieszysz- powiedziała zmęczona.
-Oj powinnaś się przespać, zaraz zaparzę ci herbatę.
-Dziękuje.-powiedziała uroczo
Kiedy wróciłem podałem jej miseczkę. Wypiła. Zaczęliśmy rozmawiać jak ich nazwać itp., nagle zobaczyłem że chłopiec próbuję otworzyć oczy . Podeszłem do niego i zacząłem lizać jego ślepka by było mu łatwiej je otworzyć. Miał czarny wzrok.
-Go chyba nazwiemy Black- powiedziałem i zacząłem całować Vastre.
Maluch przekrzywił łebek w bok kiedy tak na nas patrzył.
-Haha- zaczęliśmy się śmiać.
Dziewczynki jeszcze nie spojrzały na świat ale już wiedzieliśmy jak je nazwać
-Ta będzie Mey a ta Kim.- powiedziała moja żona.
-Och nie mogę się doczekać jutro. Kiedy będę im wszystko tłumaczył, pokazywał ,mówił jak używać mocy i być dobrym.
-Nie rozpędzaj się tak dopiero co przyszły na świat a ty już planujesz i m życie.-skarciła mnie.
-Sorki-powiedziałem zarówno do niej jak i do dzieci.
Nagle Black złapał mnie za ucho i zaczął warczeć.
-O już chcesz się bić mały?!
-Podaj mi je bliżej. Pewnie są głodni muszę ich nakarmić.
Przez cały następny czas myślałem tylko „Jestem ojcem”. A uśmiech nie schodził mi z pyszczka

Vastra urodizła!!!

Black
Kim
Vastra urodziła 3 zdrowe szczenięta:
May

Od Vastry

Po śniadaniu wybrałam się z Czakiem nad wodospad. Było pięknie. Siedzieliśmy przytuleni do siebie całując się. Nagle poczułam przeszywający moje ciało skurcz.
-Czak...ja rodzę- powiedziałam patrząc mu w oczy.
Czak czym prędzej wziął mnie na plecy i zaniósł mnie do jaskini po czym pobiegł po Chanel. Gdy przybyli Chanel zajęła się mną.
-Przynieś szklankę wody- poleciła Czakowi.
Oboje czuwali nade mną Czak uspokajał mnie i trzymał za łapę, a Chanel pomagała mi przy porodzie. Po ok.1 godzinie poczułam, że odeszły mi wody, skuliłam się z bólu. Ścisnęłam łapę Czaka, zaczęłam szybciej oddychać i przeć. Po niedługim czasie urodziłam 3 zdrowe szczeniaki, 2 dziewczynki i 1 chłopczyka.
-To ja już nie jestem wam potrzebna- powiedziała Chanel odchodząc.
-Zaczekaj!- krzynął za nią Czak- Może przyjdziesz do nas na kolację?
-Chętnie- odpowiedziała.
C.D.N- Czak lub Chanel

Od Anakina

Usłyszałem rozmowę Chanel i Mack'a. To straszne! Rozstają się! Zobaczyłem jak Chanel wdrapała się na drzewo. Wskoczyłem za nią. Wolałem nie wspominać o Mack'u. Podszedłem do niej z pochyloną głową.
- Pewnie jesteś głodna. - położyłem bażanta martwego na gałęzi - Jakby co to zawsze możesz u nas zamieszkać.
- Anaja jest w ciąży. Nie będę wam przeszkadzać. - powiedziała nie odwracając się do mnie.
- Ale jakby co to wiesz gdzie nas szukać. - rzuciłem i zeskoczyłem zgrabnie z gałęzi.
W jednej chwili poczułem wściekłość. Jak Soht mógł to zrobić? Oczywiście to też wina Chanel i te jej humory. Ale to on pogorszył sprawę. Nasza wataha bez pary dominującej jest zagrożona. Poleciałem jak torpeda do nory Sohta. Zatrzymałem się w drzwiach.
- Cześć, Anakin Skywalker! - powiedział z sarkazmem.
- Pierwsze: nie obrażaj mnie! Drugie: Czemu to zrobiłeś?
- Jeszcze ty mnie będziesz nachodził?!
- Tak, ale ja nie będę ci nawijał jak Czak! - krzyknąłem i rzuciłem się na niego.
  Zaczęliśmy walczyć na śmierć i życie. Podczas walki niechcący rozwaliłem jego słuchawki. To rozwścieczyło go jeszcze bardziej. Wgryzł się w moją łapę. W moich oczach obudził się ogień. Zaczęliśmy walczyć jeszcze bardziej zajadle. Usłyszała to Anaja. Zawołała Czaka i razem wbiegli do jaskini. Czak powstrzymał Sohta, a Anaja mnie.
- Zabije go! - krzyczałem
- Zostaw go! Robisz to ze względu na Chanel? Wystarczy że jest wystarczająco upokorzony przez wszystkich. - mówiła Anaja nie mogąc mnie utrzymać. - Cudze sprawy są najważniejsze?
Opanowałem się.
- Chodźmy do domu. - powiedziałem ostatni raz patrzyłem na Sohta i wyszliśmy z Czakiem zostawiając go. Gdy weszliśmy do jaskini Anaja zaczęła dyszeć.
- Bałam się o ciebie. - powiedział i przytuliła się do mnie.
Nagle dopadł ją skurcz przed porodowy. Zawyła z bólu i upadła na leże.
- Spokojnie. - mówiłem i masowałem ją po wielkim już brzuchu.
- Jestem spokojna. - powiedziała z uśmiechem.
- Powinnaś odpocząć.
- Mam swój instynkt. Kilka dni przed porodem trzeba choć trochę się ruszać.
- Dobrze. Wolałbym jednak żebyś nie zagadywała się z Sohtem.
- Lepiej posłuchaj co uważa Wizard. - powiedziała.
- Odejdźmy od tematu. Jestem tu jeszcze krótko, mogła byś mi opowiedzieć o wszystkich.
- Dobra. Mack jest przywódcą watahy, Chanel to wadera, Vastra jest naszym szpiegiem, Iza hipnotyzuje wzrokiem, Wizard to partner Shiny, muzyka to (oprócz Vastry) dla Czaka cała miłość, Shiny jest w ciąży tak jak ja, Rain potrafi oddychać pod wodą, Alex uwielbia wilczyce, Aryanna ma uczulenie na pyłek kwiatowy, Soht to totalny luzak, Sunny uwielbia zabawę.
- A ty ?
- Ja jestem jedynym wilkiem którego wychowała wiewiórka. A właściwie wiewiórek. - zarumieniła się.
- A ja jestem największym szczęściarzem w całej watasze.
- Dlaczego?
- Bo jesteś moją żoną. - powiedziałem i zaczęliśmy się całować.

C. D. Anaja

Od Shiny-c.d historii Wizarda

Następnie udałam się na polowanie. Upolowałam dużo rzeczy. Rozniosłam to je do wszystkich jaskini oprócz jaskini Chanell. Podeszłam do jaskini Sohta. Zapukałam
- Ooo... Ktoś wreszcie puka - zamruczał Soht i otworzył drzwi
- Jeszcze rano chciałaś mnie zabić a teraz przynosisz mi królika?- dodał Soht
- Chciałam przeprosić. Wizard uświadomił mi że tak generalnie to większa wina jest Chanel. Byłeś nowy. Też byś mnie uwiódł gdybyś nie widział mnie przy Wizardzie. Tak byś zrobił pewnie z każdą samica tam leżąca. Nie wiedziałeś że miała partnera. Okey mogliście zostać przyjaciółmi ale ona nie umiała powiedzieć nie. A wiec przepraszam. Możesz mi nie wybaczyć ale chcę żebyś wiedział że ja, Wizard i Mack wierzymy że to jest większa wina Chanel. - położyłam królika u jego stop.

C.D-Soht

niedziela, 5 sierpnia 2012

Nowy członek-Sunny


Imię:Sunny
Wiek: 1,5
Stanowisko:wojowniczka
Płeć: Samica
Umiejętności i cechy charakteru:Włada światłem, zna odpowiedź na każde pytanie,umie latać, jest bardzo szybka i sprytna, odważna, ciekawska i miła. Trochę szalona.
Uwielbia:biegać po plazy i łapać promienie słońca
Nie znosi: czarnych chmur, złej pogody i smutnych wilków
Partner: szuka
Właściciel: lalunia276

Od Wizarda-c.d historii Shiny

Gdy Shiny padła mi w ramiona poszedłem razem z nią na plecach do jaskini.
-Shiny zrozum i przekaż to innym...wszyscy teraz na Soht'a.Oczywiście on też jest winny, ale jeszcze bardziej Chanel...to ona.To czemu wy wszyscy na Soht'a?Był nowy i skąd miał wiedzieć że ma partnera?Nic mu nie powiedziała.I teraz cała wina Chanel na Sohta.Mam nadzieję że coś zmieni się ...-powiedziałem do niej troskliwie.

c.d Shiny

Od Shiny

  Następnego dnia czułam się lepiej. Pierwsza rzecz ktora zrobilam to było pognanie do jaskini Shota. Pchnieniciem otowrzylam drzwi i obudzilam ducha walki. Chcialam się na niego rzucic gdy nagle przyszla Vastra.
- Nie rób tego
- Jak to? To co on zrobił Chanel jest dla mnie nie wybaczalne i godne walki
- chcesz się bić? - zapytał jakby nic go nie obchodziło Soht
- Nie- krzyknęła Vastra i Wizard który nie wiem skąd się wziął
- Ale on nie zasługuje
- Kochanie, proszę- odeszłam zrezygnowana. Rozpłakałam się. Padłam w ramiona Wizarda i szepnęłam:
- Dobrze że mamy siebie. Kocham cie

( Wiz dokończ please)

Od Mack'a-C.D historii Chanel

-Teraz wszyscy myślą, że Soht jest ten zły!A owaszem jego wina też w tym jest ale dlaczego do niego przyszłaś?Dlaczego się dałaś?Bo miałaś 'humory'?To za każdym razem gdy będziesz miała te 'humory' będziesz mnie zdradzać?!Weź się zastanów nad sobą.Ja albo Soht!Co ja gadam został już ci tylko Soht bo nie masz szans na mnie!!!-wydarłem się na nią bezlitośnie
-Mack, ale ja...-zaczeła się tłumaczyć
-Tak,właśnie ty!Zawsze ja obrywałem za twoje humory i mam tego dość!!!A to zbiłaś mnie a to zaczęłaś rzucać tym co miałaś pod łapą we mnie!-przerwałem jej.
-Mack, ale ja naprawdę tego żałuję...
-Ja też-i poszedłem do jaskini,w trakcie gdy szedłem dodałem:
-I w tym momencie oficjalnie się rozstajemy!!!
Tak szczerze to brak mi jej...tym bardziej, że teraz mam końcówkę dojrzewania i buzują mi hormony...;X
Ale nie jestem w stanie po tym co zrobiła.


C.D Chanel

Od Chanel

Drapałam w drzwi jamy .  Wiedziałem że nie mam szans , to wszystko przez ze mnie ... Po co do niego poszłam .. Myślałam że Soht to normalny w pełni samiec , którego zdobędę jako przyjaciela . Jednakże myliłam się co do niego .

Rano obudziłam się  na wysokim drzewie , spojrzałam w dół i ujrzałam Czaka .
- Chanel nic ci nie jest ? - Zapytał .
Zeszłam cała zapłakana , miałam okropnę wory pod oczami i zero szans że komuś spojrzę w oczy .
- Wszystko w porządku . - Powiedziałam .
I dodałam :
- Już każdy wie ?
- Bynajmniej tak . Nie martw doprowadzą do tego ,że zniszczą tego gnoja .  - Odparł .
Spojrzałam na " byłą jamę Alf " . Drzwi były rozszarpane ...
- Mógł zrozumieć . On mnie zaciągnął ... - Powiedziałam .
- Nie twoja wina ,że Mack to zobaczył . Ale wiem że Soht tego gorzko pożałuje . - Odpowiedział .
- Dzięki . - Przytuliłam się do niego zdobywając jego zaufanie i przyjaciela .

Potem wymieniliśmy parę zdań i Czak natychmiast poczłapał do swojej dziewczyny . Stałam tak jeszcze kilka minut przed jamą mając nadzieje że jej drzwi się otworzą . Po chwili stwierdziłam że nie mam na co czekać . Pobiegłam chaotycznie pod jame Soht 'a.
" Nie ma co " - Pomyślałam . " Teraz po nim " . Wpadłam cała wściekła do jego jamy i zobaczyłam że zwyczajnie leży sobie na kanapie .
- Ty dupku ! Jak mogłeś .... Nie dość że zrujnowałeś mi życie to nie masz za grosz rozsądku żeby nawet mnie przeprosić ! - Wykrzyknęłam i miałam się na niego rzucić .
- Nie jesteś jego wart ! On jest żałosny nie ja .... Nawet nie wiem dlaczego jeszcze z nim jesteś . - Powiedział i odłożył słuchawki .
- Ty nawet nie jesteś wart mrówki lub motyla ! Wiesz co ci powiem poje*ie ! Nie pokazuj się mi na oczy -Powiedziałam i rzuciłam w nim kamieniem .

Po drodzę kierowałam się do jaskini . Cudem drzwi były otwarte natychmiast do nich podbiegłam i weszłam do środka ale nikogo nie było . Oschle poczekałam w niej 5 minut i wyszłam . W oddali zobaczyłam sylwetkę Macka . Niczym bomba atomowa rwałam się do niego . Gdy byłam na miejscu nastała głęboka cisza .
- Daj mi wszystko wytłumaczyć ! - Wykrzyknęłam .
- Co masz mi do powiedzenia ? - Zapytał trzymając w paszczy zająca.
- On mnie zawlókł do jasnini i puścił na mnie czar , wiesz jak to jest ! Nie miałam szans na uwolnienie się . To co zobaczyłeś to był ... " tak " nasz pocałunek ale byłam zahipnotyzowana ! - Wyszamotałam .


C.D.N
- C.D. - Soht gnojku ! I Mack ;p

Od Mack'a

Przyszedłem do Shiny:
-Jeśli nie chcesz to nie musisz iść na polowanie
-Dobra dzięki.

Od Czaka-OMG

Pewnego dnia przyszedł do nas nowy wilk. Soht. Na początku myślałem o nim „spoko gościu”. Lubi muzykę, będę mógł z kimś pogadać. Ale ostatnio w watasze zaczęło się psuć. Wszędzie było czuć napiętą atmosferę. Ostatnio rozmawiałem o tym z Vastrą.
-Co myślisz o Sohtie ? Wydaję się super. Ma dobry gust muzyczny.
-A ja ci mówię że coś jest z nim nie tak.-powiedziała- zobaczysz.
-Przestań bo zacznę się bać że jesteś jasnowicką!- zaśmiałem się.
-To po prostu nie wizję tylko kobieca intuicja- uśmiechnęła się.
-Zobaczymy.- i dałem jej buziaka.
(5 dni później)

Była już noc. Odprowadzałem właśnie Vastę. Gdy usłyszałem jęczenie i wycie . Odwróciłem się i zobaczyłem Chanel drapiącą do drzwi Macka. Po chwili wyszły prawię wszystkie wilki. Z tego co krzyczała udało mi się wywnioskować że sprawa jest poważna.
-A to gnojek.-zawarczałem i pobiegłem do jaskini Sohta.
-Czak nie mieszaj się -usłyszałem.
-Ktoś musi mu powiedzieć że coś takiego to przegięcie!
Wparowałem do Sohta.
-Coś nie tak stary?- powiedział na Luzię.
-Kompletnie ci odbiło!! Mogłeś się pohamować.
-O co ci chodzi? Wyluzuj.
Spoważniałem.
-Tak nie zachowają się goście, tak zachowują się hami.
-Eee tam Mack nie jest dla niej.
-Nikt ci tego nie wybaczy.- Wycedziłem przez zęby.- Vastra miała rację. Jesteś gnojkiem. Zraniłeś Chanel. I jeśli tego nie rozumiesz to znaczy że jeszcze nie dorosłeś. Żałosny jesteś
Już wychodziłem ale jeszcze dodałem.
-Naprawdę się co to ciebie pomyliłem.
Nie widziałem jego miny, ale byłem pewny że trochę mu wygadałem.

Od Shiny





Dziś rano dziwnie się czulam. Nie chcialam wstac z lozka. Bolal mnie brzuch. Nie mialam ani zadrasnienicia po bitwie. Chanel nie mogla mnie opatrzec bo zdradzila Macka. Rzeczywiscie Shot byl przystojny ale nie ladniejszy niż Wizard.
Jak mozna tak na luzie podchodzic do zycia? Nie podobal mi się ten samiec. Sprobowalam wyjsc. Wizard zawsze wczesnie zaczynal prace. Podeszlam do jaskini Macka i zapytalam się czy mogę dziś nie polowac bo źle się czuje.Mack powiedzial że przez pierwsza godzine nie a on sprawdzi czy jest taka potrzeba. Polozylam się przed jaskinia. Podszedl do mnie Shot.
-Co się stalo mala?-spytal bez pruderyjnie
- Nic-udawalam że nie rusza mnie to że wtraca nos w nie swoje sprawy
- Widze że cos, wyluzuj
- Wlasnie to się stalo. Że zrujnowales zycie Chanell i Mackowi i że jestes zbyt wyluzowany
- ,Nie widze nic w tym zlego
- W rujnowaniu zycia? Spadaj lepiej i nie wtracaj nosa w nie swoje sprawy- burknelam
Potem wrocil w
WIZ.
- hej- przywitalam go
- hej, nie w pracy?
- źle się czuje i Mack ma zadecydowac czy pujde
- a co siew stalo?
- brzuch
- to twoja pierwsza ciaza, przyzwyczaisz się
- moze
- to straszne co zrobil 4hot alfom
Gadalismy o shocie a potem...


( Wiz dokoncz please)

sobota, 4 sierpnia 2012

Od Mack'a

Nie wierzyłem!Może zacznę od początku z mojego punktu widzenia:
Wstałem wesoły i rześki tak też chciałem by zaczęła dzień Chanel.Ale ona miała focha i tyle.Zwykły zły humor rozumiem...dałem spokój.Nie przechodziło jej przez 5 dni.Pewnego wieczoru Chanel nie wróciła do domu o.OPróbowałem zachować spokój.Obszukałem wszystkie jaskinie i na koniec poszłem do Sohta moze coś wie.Ale zamiast informacji nie usłyszałem tylko zobaczyłem!Nie dość że najpierw jest dla mnie chamska zupełnie bez mojej winny to później mnie zdradza!To nie bł zwykły pocałunek w policzek tylko namiętny jakby zaraz miało dojść do stosunku!!!Pobiegłem do jaskini nawet nie słuchając jej wytłumaczeń.Zamknąłem jaskinię i nie obchodziło mnie co ona tam krzyczała przez drzwi bo nie widziałem dla nas przyszłości[...]

C.D=Chanel

Od Chanel

Wojna już się skończyła , na całe szczęście rana Macka także się zagoiła pomyślnie . Dzisiejszego dnia stałam tak jakby lewą nogą , Mack z tej drugiej strony jeszcze mnie nie widział .
- Hej kochanie . - Powiedział Mack wstając z legowiska .
- Cześć . - Odpowiedziałam ponuro .
- Coś się stało że jesteś taka burzliwa ? - Zapytał i chciał dać już po mału buziaka .
- Nic . Odwal się ! - Wykrzyknęłam i odepchnęłam jego pysk w drugą stronę .
- Kochanie o co chodzi ? Nie masz humoru  - Zapytał Mack .
- Nie denerwuj mnie ! Wychodzę . - Powiedziałam i rzuciłam mięso które przedtem jadłam .


Miałam zamiar udusić gnojka ... Ale to tylko mój humor który z czasem i tak się zmienia . Chodziłam tak w kółko na terenie watahy . Ostatnio przybyło dość dużo wilków i byłam dość nie aktywna ale jako Alfa musze mieć czas dla siebie. Chodziłam koło różnych jam po czym udałam się nad wodospad . Ze spokojem usiadłam i jak to w romantycznych filmach zaczęłam wąchać urwany kwiat lilii . Nagle zza moih pleców usłyszałam tajemniczy głos . Taki luzacki i w ogóle mi nie znajomy .
- Witaj ! - Wykrzyknął  Basior .
- Cześć . - Powiedziałam .
- Czemu jesteś taka spięta ? Luz maleńka ! - Powiedział na leat .
- Nie , nie jestem ! Co chcesz ? - Zapytałam .

Basior był ładny , przystojny . Ale wiem że Mack jest tym jedynym  .
- To dla cb mała i wyluzuj . - Wyszeptał basior . I dodał :
- Sorry moja wina ... Nie przedstawiłem się .. Zwą mnie Soht . A cb ? - Zapytał i położył się na grzbiecie .
- Jestem Chanel ... Piękny kwiat .. - Powiedziałam i poczułam się lekko .
- No to witaj Chanel . Piękny kwiat a zarazem piękna Wadera . - Wydukał swobodnie .
- Jesteś uroczy . Uczestniczysz w Watasze ?- Zapytałam .
- Jestem  , jestem . Przejdziemy sie ... ? - Zapytał .
Jestem pewna że gdy Mack zobaczy mnie  od razu uzna że zakochałam się w tym luzerze .
- Bądź co bądź i tak wstałam lewą nogą i nie mam za bardzo humoru na dawkę śmiechu , zrozum . - Powiedziałam mętnie .
- Ty chyba mnie nie znasz piękna ... Chodź piękny dzień szkoda marnować cień ! - Wykrzyknął a ja od razu się zaśmiałam .


****************** 5 dni później ***********************

Nadal relacje z Mackiem się pogarszają . Jak zwykle nie odzywamy się do siebie .
- Kochanie przepraszam że taki byłem przed z kilka dni , wybaczysz ? - Wydukał Mack i zza pleców wyciągnął zwiędłe kwiaty .
- Mogą być . - Powiedziałam oschle.
- Jeszcze jedno pytanie ... Emm ... Chciałbym mieć dzieci . . - Powiedział Mack .
Spojrzałam na niego wilczym wzrokiem i zaczęłam się śmiać .
- Dobry żart ! Ja idę będę wieczorem . . - Wykrzyknęłam i rzuciłam ignorancko zdechłe kwiaty na ziemie.

Nie dość , że zna mnie od ... kilku lat a teraz wyjeżdża mi tu z ciążą ! Nie dam się , kiedyś o tym rozmawialiśmy ..

Dziś Soht zaprosił mnie do siebie , do jaskini . Poszłam rano wymyć się uczesać grzywę , umalować się
< xd> . Gdy pod wieczór przyszłam od razu wielkim i szerokim uśmiechem powitał mnie samiec . Lada chwila straciłam panowanie , weszliśmy z Sohtem do jego jaskini i oszłomiona zaczęliśmy się ... całować . Nie dałam rady , to było silniejsze ode mnie . W pewnej chwili drzwi do jaskini się uchyliły a w jego progu stał ......... Mack .

Dla mnie to kończąca się porażka .
- Mack to nie jest tak jak myślisz ! - Wykrzyknęłam i pogiegłam za nim .
On dobiegł do jaskini i zamknął dzrwi . Drapałam wrzeszczałam , robiłam wszystko co mogłam by go odzyskać . Po prostu to była chwila nie uwagi ... i  koniec.

- Zostaw Gnoja nie zna się na miłości , uwierz ! - Wykrzyknął Soht zna przeciwka .
- Zamknij się śmieciu ! Zrujnowałeś mi życie ! - Wykrzyknęłam i zaczęłam rozpaczliwie płakać .

Z jaskini wyszło paru członków Watahy . Wiedziałam że tego wieczoru będę musiała zanocować na drzewie .


C.D.N
- Mack lub Soht dokończcie .

Nowy Członek - Soht


Imię: Soht
Wiek: 3 lata
Płeć: Samiec, Basior
Umiejętności i cechy charakteru: Jego całe życie to muzyka , podchodzi do niego ze spokojem i totalnym luzem . Umie wyrywać samice i nie widzi w tym nic złego . Jego moce to przeważnie wszystko związne z muzyką i muzami . Lubi się ubierać i mieć co na siebie włożyć  . Gdy coś stawi sobie to za cel nigdy nie odpuszcza i dąży do tego z wytrwałością . Jego z nielicznych zalet to pomoc , ale zawsze umie zaragować i obronić swoją partnerkę . Więcej w postach : P
Uwielbia: To co powyżej , słuchać i skupiać się na muzyce .
Nie znosi: Natrętnych wilczyc i hałasu . Zawsze stawia na luz i spokój .
Partner: Nie ma .
Właściciel: Anonimowy

Shiny jest w ciąży!

Szczeniąt spodziewamy się 8 sierpnia.

Od Shiny





-Bardzo

****** KILKA DNI PÓŹNIEJ*******

Wizard i ja byliśmy zajeci swoimi zadaniami. Okolo 14 spotkalam go
- Wizard...jestem w ciąży
- Jak to???
-Nie udawaj ze nie wiesz...
- No dobra. Ile?
- 2, chłopieci dziewczynka
-Jak je nazwiemy?
-Nie wiem
- Może Spenser i Tiffany?
-Dobry pomysł!

Anaja jest w ciąży!

Szczeniąt spodziewa się 9 sierpnia!!!

Od Anaji

C. D. historii Anakina - parę tygodni później

Z rana poszliśmy z Anakinem na wspólne polowanie. Po długim tropieniu Anakin wyczuł sarnę. Zobaczył zdobycz w odlegóści 3 km.
- Chodźmy. - powiedział i pobiegł a ja za nim.
- Zagonimy sarnę na otwarty teren. Wtedy będziemy mieli przewagę. - oznajmił
- OK. Na stanowiska! - rozkazałam.
Po kilku minutach marszu przykucneliśmy w krzakach obserwując nic nieświadomą zdobycz. Czekałam na znak Anakina. Gdy Anakin krzykną: "Teraz!" i wyskoczył z krzaków za zdobyczą mnie złapał mocny skurcz brzucha. Nie zważając na ból pobiegłam za nim. Wygoniliśmy sarnę na otwartą przestrzeń. Próbowaliśmy dostać się do brzucha zwierzęcia unikają przy tym twardych kopyt.
- Anakin! Podejdź do niego od przodu! - rozkazałam.
Anakin posłusznie wykonał polecenie, zaczą warczeć i szczekać. Ofiara zajęta ujadaniem się z Anakinem nie zauważyła mnie kiedy skoczyłam jej na szyję. Mój mąż zrozumiał mój plan i wbił się kłami w brzuch. Ofiara powoli traciła siły. Coraz słabiej wierzgała kopytami. W końcu sarna padła martwa na ziemię. Zaczeliśmy jeść. Ku zdziwieniu Anakina zjadłam 2 razy więcej niż zwykle mięsa. Gdy z sarny zostały resztki odeszliśmy w stronę jaskini. Gdy weszliśmy do jaskini mój ból brzucha stał się 2 razy większy. Upadłam na ziemię. Anakin położył mnie na łóżku. Szybko dał mi wody.
- Co się stało? - zapytał troskliwie.
- N...nie wiem. Na polowaniu też tak było. - mówiłam słabym głosem.
- Odpocznij. - powiedział Anakin i pocałował mnie w czoło.
Obudziłam się w środku nocy.
- Anakin. Anakin. ANAKIN!!! - szturchałam go.
- Co do jasnej... - mówił prawie przez sen.
- Zrób mi herbatę owocową i pierniki.
- Nie możesz zaczekać do rana...
- Wiem że to zachcianka, ale ja muszę wypić tą herbatę!
Anakin powoli wstał, powoli poszedł do spiżarni i po chwili przyniósł tacę z jedzeniem.
- Dzięki. - powiedziałam i zaczełam jeść.
Anakin padł na łóżko i po chwili spał jak zabity.
Następnego dnia rano:
- Anakin, muszę ci coś powiedzieć. Te wczorajsze wydażenia [...] wiem dlaczego tak się zachowywałam. Ten skurcz obrzarstwo, nocne zachcianki [...] - Anakin uważnie słuchał. Na jego twarzy nie było uśmiechu. - Jestem w ciąży. - dokończyłam.
- W ciąży? - powtórzył Anakin- Jesteś w ciąży?
- Tak.
- To... cudownie.
- Nie cieszysz się?
- Oczywiście że się cieszę! - uśmiechną się i dotkną mojego brzucha.
- Jak myślisz? Ile ich tam jest?
- Mam nadzieję że dużo. - powiedziałam i pocałowałam go. - Damy sobe radę. - zapewniłam.
- Damy sobę radę. - powtórzył i przytulił mnie. - Ale teraz odpoczywaj. Przyniosę ci śniadanie.

C. D. N.

Od Anakina

Był wieczór. Błąkałem się po lesie w poszukiwaniu zwierzyny. Weszłem na tyretorium Watahy Mrocznego Księżyca, ale nie zważałem na to. Byłem głodny. Usiadłem pod wierzbą. Odsłoniłem gałęzie i zobaczyłem wilczycę. Przestraszyłem się, ona resztą też. Kiedy się odsząsnołem zacząłem rozmowę:
- Cześć!
- Cześć... ale kim ty właściwie jesteś? - zapytała podejźliwie.
- Nazywam się Anakin, mam 2,5 roku, mam Żółte oczy, brązową sierść, jestem synem Saurona i Gai. - powiedziałem stając na baczność.
- Nazywam się Anaja, mam rok i 4 miesiące, żółte oczy, białą sierść, jestem córką Taimo i Imali. Zawód - polująca.
- Należysz do watahy?
- Mrocznego Księżyca. - dokończyła.
- Czyli wszyscy w u was są mroczni?
- Ta nazwa jest mylna. W ogóle do nas nie pasuje. A ty?
- Jestem samotnikiem.
Nagle dostrzegłem świerze blizny na jej ciele.
- Co to? - zapytałem
- Pamiątka po wojnie.
- Boli cię?
- Czasami.
Podeszłem do wierzby, zgrapałem trochę kory, zebrałem żywicę i rozsmarowałem ją po ranach.
- Lepiej?
- O wiele. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Zarumieniłem się i uśmiechnąłem.
- Może to trochę za wcześnie [...] - zamilkłem na chwilę - ale czy chciałabyś być moją partnerką? - zapytałem patrząc jej w oczy.
Z jej oczy popłyneła jej łza.
- Tak! - wykrzykneła i rzuciła mi się na szyję - Odkąd cię zobaczyłam na Jeziorkiem pokochałam cię chociaż cię w ogóle nie widziałam! Chodź, przedstawię cię Mackowi. To nasz alfa. Napewno cię przyjmie.
- Samotnika?
- Napewno!
W drodzę szliśmy koło siebie. Kiedy Mack mnie przyjął poszliśmy do naszej nowej jaskini.
- Chciałabyś mieć dzieci? - zapytałem.

C. D. N.
[Anaja dokończy]

Opowiadanie napisane razem z Anają

Nowy członek-Anakin


Imię: Anakin
Wiek: 2, 5 lat
Płeć: Samiec
Stanowisko: Obrona tyretorium watahy
Cechy charakteru: Odważny, silny, sprytny, czasami dopada go głupawka, romantyczny, opiekuńczy
Umiejętności: Umie łazić po niektórych drzewach, potrafi zmieniać głos nie do poznania, porozumiewa się z całą przyrodą, umie oczarować płeć przeciwną
Uwielbia: adrenalinę, ryzyko, jesień, pełnię księżyca, przygody i kiedy jest zakochany
Nie znosi: bójek, niesprawiedliwości, nudy, braku przyjaciół i kiedy ktoś łamie mu serce
Partner: Szuka
Właściciel:Indiana Jones*

piątek, 3 sierpnia 2012

Od Wizarda

-Shiny!-krzyknąłem gdy po bitwie spotkaliśmy się w jaskini- Shiny, nic ci nie jest?
-Wszytko dobrze,a ci?-powiedziała trosliwie.
-Wszystko w porządku,ale najważniejsze że ci nic nie jest-uspokoiłem ją po czym pocałowałem namiętnie coraz bardziej i bardziej.Zaczęliśmy się obściskiwać na świeżym posłaniu...
-Shiny,chciałabyś mieć szczeniaki?-powiedziałem gdy już skończyliśmy

<C.D=Shiny>

Od Anaji




Siedziałam w mojej jaskini lecząc rany po bitwie.
"Cudem wygraliśmy- pomyślałam.- Mam nadzieję że więcej takich wojen nie będzie. - uśmiechnełam się - Ale takie zwycięstwo powinno się z kimś dzielić... Po wygranej bitwie rzucić się temu komuś na szyję i ucałować." Postanowiłam się rozejrzeć. Chodziłam z jakieś 2 godziny po całym terytorium watahy po drodze mijając kilka wilków. W końcu zatrzymałam się nad Magicznym Jeziorkiem i oglądałam swoje odbicie w wodzie. Nagle w tafli pokazał się ktoś jeszcze. Spojżałam w górę na skały po drugiej stronie jeziora. Na szczycie stał wilk. Nie widziałam go dokładnie bo był za daleko i słońce świeciło mi w oczy. Patrzyłam chwilę na niego a on najwyraźniej patrzył na mnie.
Zawył krótko i odszedł. Teraz miałam pewność - on nie należał do Watahy Mrocznego Księżyca. Mógł być szpiegiem Watahy Północy lub innego stada. Ale dlaczego tak długo na mnie patrzył? Rozmyślałam tak w drodze powrotnej. Krótko po tym jak przyszłam do jaskini przyszła do mnie Rain. Pogadałyśmy, trochę poplotkowałyśmy.
- Wiesz że Mack jest w ciężkim stanie? - zapytała Rain
- Wszyscy o tym wiedzą. - powiedziałam i przekręciłam się na plecy. - Obawiam się że może mu grozić utrata pozycji. No wiesz... Inne wilki bardzo chętnie obaliły by go, a co gorsza zabiły.
- Mack nie jest taki bezradny. A pozatym wątpie żeby inni chłopcy chcieli zająć jego miejsce.
- Wiesz co dziś widziałam? - zmieniłam temat - Wilka. Przy Magicznym Jeziorku.
- Myślisz że mógłby być szpiegiem?
- Tak myślałam ale...
- Powinnaś to powiedzieć Mackowi.
- Dobra.
- Muszę już iść. Do zobaczenia.
- Pa! - zawołałam kiedy Rain znikneła za rogiem.
Miałam zamiar pójść do Macka ale doszłam do wniosku że nie ma takiej potrzeby. Usnełam.

C. D. N.

Od Vastry

Gdy obudziłam się rano, byłam rozpalona. Na szczęście czuwał nade mną Czak.
-Widzę, że już wstałaś- powiedział opiekuńczo Czak, podając mi śniadanie.
Chciałam wstać, lecz Czak mi nie pozwolił.
-Musisz leżeć, masz gorączkę- powiedział.
-Czak...ja... muszę ci coś powiedzieć- powiedziałam dygocąc z zimna.
-Tak?
-Ja...jestem w ciąży- wycedziłam.
-Co?- spytał wilk, z niedowierzaniem.
-Jestem w ciąży- gdy to powiedziałam, kamień spadł mi z serca.
-Jak? Kiedy?Ile?Chłopiec?Dziewczynka?- powiedział na jednym tchu.
-Czak uspokuj się. Zaraz ci wszystko opowiem- odrzekłam spokojnie.
Wilk usiadł na fotelu, na chwilę zapadła grobowa cisza. Czak już uspokojony, usiadł obok mnie i powiedział:
-Opowiadaj.
-A więc tak...-zaczęłam.
-Wczoraj dowiedziałam się o ciąży, gdy byłam u Chanel aby uleczyła moje wojenne rany. To właśnie od niej dowiedziałam się o ciąży. Jeśli chodzi o płeć to: będziemy mieć 3 szczeniaczki zapewne 2 dziewczynki i 1 chłopca.
-Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś?
-Ja...nie mogłam, był to dla mnie zbyt wielki szok.
Po tych słowach Czak nic nie powiedział, tylko przytulił mnie do siebie i pocałowaliśmy się namiętnie.
[dokończ Czak :3]

Od Shiny

Wlasnie zaganialam z Anaja jakiegos malego samca w pulapke. Rozlegly się rogi; mowily poddajemy się. Wbieglam na pole bitwy. Zauwazylam poddajacego się Alfe innej watahy. Nad nim gorowal Mack. Wygralismy. Nasza wataha się powiekszyla. Obok Macka stal Wizard. Natychmiat do niego podbieglam.

( Wizard dokoncz please)


środa, 1 sierpnia 2012

Promocje!!!

Uwaga!
Jeśli dobijemy do 100 postów to wprowadzę nową rzecz.Nie wiem dokładnie co ale coś bardzo fajnego.Np:towarzyszy lub sklep lub sklep z magicznymi eliksirami.